James Van Praagh, to przede wszystkim człowiek medium.
Urodził się 23 sierpnia 1958 roku w Queens. Poza wykładami o tematyce spirytystycznej
udziela się także w telewizji. Jest jednym z producentów znanego serialu „Zaklinacz
dusz”.
Niedokończone sprawy, to
książka, z której dowiemy się jak żyć, by nie żałować i egzystować w zgodzie z
samym sobą. Surfując po internecie, by dowiedzieć się więcej o autorze
natknęłam się na różne opinie na temat jego „pracy”. Seanse spirytystyczne,
które przeprowadza, i o których dużo pisze w tej pozycji, budzą kontrowersje i
niedowierzanie. Początkowo sama podeszłam do tematu dość niepewnie, nie
wierzyłam, że to możliwe, że człowiek kontaktuje się duchami, że na pewno
przygotowuje się do wykładów, że zna fakty z życia konkretnych osób, których
owe wizje mają dotyczyć. Zagłębiając się w książkę, dowiedziałam się, że James
Van Praagh nie zawsze wiedział, kto będzie na jego wykładzie, spotkania często organizowane
były dla przypadkowych osób. Jak zapewnia autor, książka oparta jest na faktach,
a wszystkie omawiane przykłady miały swoje miejsce. Zmienione zostały jedynie
dane osób, których wizja dotyczyła.
W moim mniemaniu, sensem tej pozycji nie jest jednak wiara w
nadprzyrodzone moce autora, ale jak sam tytuł wskazuje istotą owej książki jest
uregulowanie Niedokończonych spraw.
Poprzez Niedokończone sprawy w
tłumaczeniu Van Praagh’a rozumiemy, że jest to życie w zgodzie z
ludźmi, z naturą oraz z samym sobą zanim będzie za późno. Autor twierdzi, że
podczas seansów spirytystycznych odczuwa żal, ból, a czasami wdzięczność dusz,
które za życia żyły w konflikcie z rodziną, nie umiały wyjść z nałogów, do życia
podchodziły według sztywno ustalonych ram, a po śmierci próbowały czasami
poprzez sny, seanse lub inne sygnały przepraszać, ostrzegać czy dziękować.
Im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym moje
ustosunkowanie do książki było coraz przychylniejsze. Pozycja ta wywołała we
mnie niepewność i różne przemyślenia. Jakiś czas temu śniło mi się, że do
mojego domu wpełzł wąż. Mimo, że moje wykształcenie jest ściśle związane z
przyrodą, wszelkie pełzające gady budzą we mnie odrazę. Kilka dni po śnie
siedziałam przy biurku i schyliłam się po butelkę wody, która stała tuż obok. W
tym samy momencie stanęło mi serce. Pod biurkiem wił się młody zaskroniec. Do
tej pory nie wiem jak się tam znalazł, którędy wpełzł, ale podczas czytania Niedokończonych spraw, jakiś czas po
zdarzeniu z wężem, zaczęłam się zastanawiać czy to tak silne działanie
podświadomości, może przeczucie, czy może faktycznie ostrzeżenie od przychylnej
duszy.
Mimo, że pozycja ta może budzić kontrowersje, po jej
przeczytaniu człowiek już zawsze będzie niepewny, bo kto wie, może jakaś dusza
pragnie kontaktu, a my najzwyczajniej nie rozumiemy wysyłanych sygnałów. Niedokończone sprawy, mimo iż traktują o
śmierci, życiu przed nią jak i po niej, niosą ze sobą pozytywny przekaz. Autor
podaje zaskakujące przykłady osób, które niemal popadły w depresję, bo nie były
w stanie nic zrobić dla umierającego. Dzięki tej książce, ludzie którzy
przykładowo czują się winni śmierci bliskiej osoby, zaczną inaczej postrzegać
swoją domniemaną winę.
Niezwykle ważne jest, aby sobie wybaczyć, aby zacząć myśleć
pozytywnie, napełnić się dobrą energią i nadzieją, a następnie swobodnie wejść
na właściwy tor, zastąpić wszystkie ponure myśli pięknymi i niezwykłymi. Istotnym
elementem odkrycia swojego pozytywnego, własnego ja jest według autora
medytacja. James Van Praagh podaje proste sposoby medytacji, niekoniecznie
związane z odpowiednim usytuowaniem i zobojętnieniem na drażniące dźwięki.
Autor zdaje sobie sprawę, że nie jest to łatwe, szczególnie dla poczatkujących,
dlatego też niektóre sposoby, choćby przy podlewaniu roślin mogą okazać się
trafne. Najważniejsze jest, aby uwierzyć w siebie, żyć w zgodzie z otaczającym
nas światem, aby w każdej chwili naszego życia wszystkie sprawy, które mogłyby
nam ciążyć po śmierci były zakończone.
„Ci ocaleni mają wrażenie, że doświadczyli szczęścia kosztem innych. Wielu czuje, że mogli zrobić coś, by utrzymać przy życiu innych. Co więcej to opiera się na niedorzecznej wierze w nadludzką moc” [1]
„Musisz myśleć pozytywnie w każdym aspekcie swojego życia, aby przyciągać do siebie pozytywne rzeczy. Dokonuj wyborów tak, aby dostrzegać pozytywy we wszystkim, a stworzysz dużo bardziej pozytywne życie” [2]
Mimo, iż zdolności pana Van Praagh są kwestionowane,
wszystkim bardzo gorąco polecam Niedokończone
sprawy. Podejrzewam, że wielu osobom książka może wydać się dość nietypowa,
sama także dość sceptycznie podchodzę do umiejętności autora, ale to
niesamowite jak po przeczytaniu tej pozycji, człowiek mimowolnie zaczyna się
zastanawiać nad swoim postępowaniem, zbiegami okoliczności, różnymi przypadkami
czy snami. Pozycja ta wywołuje niepewność i przywołuje niezwykłe wspomnienia
osób, które były kiedyś nam bardzo bliskie, a których już z nami nie ma.
Ocena: 5/6
[1] James Van Praagh - Niedokończone sprawy. Czego śmierć może nas nauczyć o życiu, Wydawnictwo Studio Astropsychologii, str. 30.
[2] j/w., str. 161.
Ocena: 5/6
[1] James Van Praagh - Niedokończone sprawy. Czego śmierć może nas nauczyć o życiu, Wydawnictwo Studio Astropsychologii, str. 30.
[2] j/w., str. 161.
Za możliwość przeczytania i recenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Studio Astropsychologii
Rozumiem, że często sięgając po taką książkę czytelnik podchodzi bardzo sceptycznie ale moim zdaniem warto zapoznać się z czymś takim. Nawet gdyby to nie była prawa, że on nie może kontaktować się z zaświatami, to są rzeczy niewyjaśnione na świecie, które na pewno interesują, ciekawią, przerażają i do takich zalicza się ta książka. Moim zdaniem oczywiście.
OdpowiedzUsuńKolejna pozycja studia Astropsychologii, którą wpisuję na swoją listę do przeczytania :)
Zgadzam się z Tobą :)
UsuńMoże za jakiś czas. Póki co mam sporo zaległości...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ciekawa pozycja. Kiedyś oglądałam namiętnie Zaklinacza Dusz:D Może skuszę się:)
OdpowiedzUsuńKiedyś może przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i wbrew pozorom to nie jest stek bzdur, z pewnością warto zajrzeć do tej książki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Książka na pewno budzi różne uczucia, ale ma w sobie "coś", co przyciąga :) Mi się podobała :)
UsuńNa początku recenzji, nie byłam do książki szczególnie przekonana, ale czytając dalej nabrałam na nią ochoty.
OdpowiedzUsuńksiążka wydaje się być godna uwagi z tego, co czytam
OdpowiedzUsuńmoże rozejrzę się za nią :)
Brzmi ciekawie... A jeszcze, że napisał to jeden z twórców "zaklinacza dusz". Chętnie bym przeczytała. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała. Lubię takie tematy, bardzo mnie interesują.
OdpowiedzUsuńJa należę do tych sceptycznie nastawionych, ale może po lekturze tej książki moje poglądy ulegną zmianie. :)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie nie moja tematyka. ;)
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale nie interesują mnie takie pozycje. Już bliżej memu sercu są runy niż poradniki jak żyć. ;)
OdpowiedzUsuńMam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jej tematyka mnie interesuje, lecz z drugiej strony trochę się jej obawiam. Mimo wszytko chyba zaryzykuje.
OdpowiedzUsuńMiałam podobne odczucia jak zaczęłam czytać :) Ale książka jest naprawdę niesamowita :)
UsuńZapowiada się naprawdę ciekawie ;) jak wpadnie mi w ręce to przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, jak spotkam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAż ciarki przeszły mi po plecach. Z jednej strony ciekawią mnie takie książki i zjawiska, ale z drugiej - trochę się boję poznawać prawdę. Może faktycznie dusze chcą się z nami kontaktować... nie wiem! wole nie wiedzieć. ;)
OdpowiedzUsuńTematyka ważna i ciekawa, ale to ujęcie zdecydowanie mi nie odpowiada. Nie wierzę w skuteczność spirytystów. Bardziej w moc Boga i siłę modlitwy... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie. Nie przepadam za poradnikami. Pozdrawiam ciepło:)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam tę książkę i mam podobne odczucia. Mimo tematyki, jaką jest śmierć, niesie ona bardzo pozytywne przesłanie :)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że mam ogromny dystans do tego typu książek, jednak Twoja recenzja mnie zaciekawiła. Na pewno bym jej nie kupiła, ale wypożyczyć czemu nie :)
OdpowiedzUsuńKochana, daj znać, jak przeczytasz "Cukiereczka", bo jestem ogromnie ciekawa Twoich wrażeń! :)
OdpowiedzUsuńNa razie zaczęłam "Magię wiedźm", ale "Cukiereczek" jest zaraz po :)
OdpowiedzUsuń