Drodzy
Czytelnicy, pamiętacie Zielone Wzgórze i wyspę Księcia Edwarda? Myślę, że
naturalnym odruchem jest skojarzenie z Anią z Zielonego Wzgórza. Chyba nie ma
osoby, która nie słyszała o rudowłosej Ani Shirley i jej przygodach. Sama darzę
ogromnym sentymentem książki Pani Montgomery. Gdy byłam dzieckiem, zaczytywałam
się godzinami w książkach o Ani. To właśnie one dały początek mojej wielkiej
miłości do książek.
Takich pisarek jak L. M. Montgomery po prostu się nie zapomina. Mało tego, chce się wiedzieć jeszcze więcej i więcej. Dlatego też Kuchnia z Zielonego Wzgórza stała się moją skarbnica wiedzy na temat życia pisarki. W książce poza przepisami na niezwykłe ciasta, ciasteczka, zapiekanki czy konfitury, czytelnik ma możliwość poznania samej Montgomery jak i jej krewnych. L. M. Montgomery kochała kuchnię, gotowanie, pięknie nakryty stół. Posiłki traktowała jak obrzęd. Chciała żeby było świeżo i smacznie pod każdym względem. Okazuje się, że pisarka była ciepłą i wesoła kobietą. Swoim dowcipem wywołuje uśmiech na mojej twarzy nawet w tym momencie. O sobie mówiła tak:
„Gdybym – biedaczka – nie była pisarką, pewnie zostałabym pierwszorzędnym kucharzem”[1]
W moim odczuciu
książka jest niezwykła. Dlaczego?
-
Po pierwsze:
oprawa imituje stary, często używany zeszyt. Taki zeszyt na pewno posiada każda
babcia i mama.
-
Po drugie:
w książce jest sporo klimatycznych, czarno – białych fotografii z życia Lucy i
jej rodziny.
-
Po trzecie:
to niezwykle sentymentalny zbiór wspomnień okraszonych wspaniałymi recepturami.
Tę książkę
pokochają wszyscy fani (wiem, że chłopcy także zaczytywali się w przygodach,
którym początek, dawała w swoich książkach L. M. Montgomery) rudowłosej Ani.
Dla mnie Kuchnia z Zielonego Wzgórza była swego rodzaju retrospekcją.
Nagle byłam młodsza o 20 lat i biegałam po Wzgórzach pachnących konfiturami...
Wspaniałe uczucie. Polecam z całego serca, bo książka może być również świetnym
prezentem.
Ocena: 6/6
[1] Lucy Maud
Montgomery – Kuchnia z Zielonego Wzgórza, Wydawnictwo Literackie, str. 2.
Coś dla mnie, muszę nabyć ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że pani Montgomery napisała i taką książkę! Chętnie bym do niej zajrzała, ale raczej z sentymentu do serii o Ani niż z potrzeby wykorzystania któregoś przepisu:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Gdy zobaczyłam pierwszy wyraz "kuchnia" pomyślałam nie to nie dla mnie, ale po przeczytaniu drugiego członu tytułu, zmieniłam zdanie ; ) rzeczywiście warto byłoby się przyjrzeć trochę bliżej autorce, która stworzyła wspaniałą Anię ; )
OdpowiedzUsuńCała seria o Ani wywarła duży wpływ na mój rozwój. Muszę mieć tę książkę, koniecznie.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to pisarka jednego pomysłu - nie znam jej twórczości wykraczającej poza szablon motywu Ani.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że nie wiedziałam, iż istnieje „Kuchnia z Zielonego Wzgórza”. W takim razie muszę koniecznie ją poznać.
OdpowiedzUsuńNiestety nie czytałam, ale postaram się to jak najszybciej zmienić! :) Pozdrawiam, Livresland :*
OdpowiedzUsuńSkoro Ania to moja ulubiona bohaterka, to koniecznie muszę poznać tę książkę :)
OdpowiedzUsuńOstatnio strasznie interesuje mnie temat jedzenia w książkach :D Ale serii o Ani niestety nigdy nie udało mi się przeczytać... :( Do tej pory żałuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :)
Ooo bardzo lubię Anię, także na pewno przeczytam tą książkę:)
OdpowiedzUsuń