Autorka o swojej książce mówi tak:
„Upalne lato Marianny rodziło się we mnie powoli. Niespiesznie pączkowało słowami, przecinkami, akapitami. Aż do dnia, gdy z zasłyszanych przed laty opowieści, z tęsknoty za światem, którego już nie ma, i za ludźmi, którzy odeszli, powstała ta historia” [1]
Jak sam tytuł wskazuje, historia zawarta w powieści rozgrywa
się latem. Nie jest to jednak byle jakie lato. To ostatnie spokojne miesiące
przed wybuchem wojny w 1939 roku. Główną bohaterką tej opowieści jest Marianna
Borucka, osiemnastoletnia dziewczyna, mieszkająca w pięknym dworku, w malowniczej,
mazowieckiej wsi. Marianna dowiaduje się, że została przyjęta na studia, na
Wydziale Prawa w Warszawie. Cieszy się, że już niebawem pozna życie w dużym
mieście. Ale czy na pewno?
Czytając Upale lato
Marianny miałam wrażenie, że byłam bliżej tych czasów. Na dzień dzisiejszy
ciężko jest wyobrazić sobie, że kobieta ma niewiele do powiedzenia, że powinna
być w cieniu mężczyzny i najlepiej nie wiedzieć więcej niż on. Marie buntuje
się przeciwko tym stereotypom, między innymi dlatego też wybiera prawo, by
udowodnić, że kobieta jest wiele warta. Budzą się w niej też zainteresowania
płcią przeciwną. Jest oczarowana Zygmuntem, który w przyszłości ma być jej
wykładowcą. Mimo to, Marianna czuje, że Zygmunt w jakiś sposób odwzajemnia to
uczucie. Nie chce nikomu mówić o tym, co się dzieje w jej głowie, sercu, duszy,
bo przecież nie wypada, bo przecież kobieta nie może.
„Marianna ma wrażenie, jakby skóra jej ramion, brzucha, ud, pośladków była niezapisaną księgą, którą Zygmunt mógłby wypełnić. Swoimi pocałunkami, błądzeniem rąk...Czy to, co się w niej budzi, to miłość? Czy tylko pragnienie stęsknionego wieloletnim oczekiwaniem ciała?” [2]
Choć w Polsce coraz częściej mówi się o wojnie, o tym, co może
się stać, Marianna nie wierzy w te przesłanki, traktuje je raczej jak nic nie
znaczącą prowokację. Teraz liczy się tylko ona i jej rozbudzająca się kobiecość.
Ową kobiecość dostrzega Gabriela, bardzo konserwatywna gospodyni domu, która po
śmierci matki dziewczyny traktuje Marie niczym własną córkę. Kobieta obawia się
o dziewczynę, ale wie, że nic nie może zrobić.
W powieści przewijają się różne osobowości. Autorka sprawnie
przedstawia każdą postać i umiejętnie wplata je w życie Marianny. Poznajemy
między innymi przyjaciółkę Marianny Krysię, Zenona – kolegę z dziecinnych lat,
Michałka – brata Marie. Każda z postaci niesie ze sobą inną historię, czasem
cierpką i smutną, czasem wartą wspomnień.
Nie chcę zdradzać treści książki, ale mogę zapewnić, że jest
to niezapomniana opowieść. Dostrzegamy w
niej jak błędy popełniane w młodości mogą wpływać na samopoczucie tak młodej
osoby. Katarzyna Zyskowska-Ignaciak nie bała się śmiałych opisów emocji siedzących
w głowie dorastającej kobiety. Upalne
lato Marianny, to nie tylko miłosne uniesienia i rozterki, to też tragedie
rozgrywające się tuż obok, ale o których nie należy mówić, bo w tamtych czasach
bita kobieta nie powinna występować przeciwko swojemu mężowi, a młoda
dziewczyna będąca w ciąży okrywała wstydem i hańbą całą rodzinę. Tematy
poruszane przez autorkę mają szeroki oddźwięk w dzisiejszych czasach, co daje dużo
do myślenia.
„Pani żartuje? Na policję? Bo chłop pobił żonę po paru głębszych? Wyśmialiby mnie... To są przecież sprawy rodzinne. Kogo to by miało obchodzić? [3]
Książkę pochłania się jednym tchem. Wciąga już od samego
początku. Napisana jest bardzo sprawnym i przejrzystym językiem. Niesie ze sobą
jakąś tajemnicę. Polecam ją każdemu, aczkolwiek przede wszystkim spodoba się
kobietom. Książka wydaje się lekka i przyjemna, ale to tylko pozory. Zakończenie
bardzo zaskakuje i wywołuje emocje zmuszające do przemyśleń.
Ocena: 5/6
[1] Katarzyna Zyskowska-Ignaciak, Upalne lato Marianny, Wydawnictwo MG, okładka.
[2] j/w., str. 82.
[3] j/w., str. 181.
Jakoś mnie nie ciągnie do tej książki.
OdpowiedzUsuńLubię takie opowieści. I też mi ciężko sobie wyobrazić świat, w którym jako kobieta nie mam nic do powiedzenia. ;)
OdpowiedzUsuńJeśli trafię na nią w bibliotece to przeczytam :) ale jakoś specjalnie nie będę szukać :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce wiele dobrego. Twoja recenzja to wszystko potwierdza, więc całkiem możliwe, że kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZ tą autorka miałam już przyjemność się spotkać, dzięki książce ,,Przebudzenie'', która bardzo mi przypadła do gustu, dlatego z miłą chęcią poznam inne dzieła Katarzyny Zyskowskej-Ignaciak.
OdpowiedzUsuńksiążkę mam w planach, choć nie mam pojęcia, kiedy je zrealizuję..
OdpowiedzUsuńPrzyznam się że już tyle naczytałam się o niej recenzji, że bardzo chciałabym ją przeczytać i sama się przekonać jak jest.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo do książki byłam sceptycznie nastawiona. Nie zachęcała mnie. Ale każda kolejna pozytywna recenzja kusi, oj kusi. ;)
OdpowiedzUsuń____
Wiesz, gusta są różne. Nie każdy potrafi zgodzić się z poglądami Jamesa Van Praagh, a także wielu nie docenia jego fenomenu. Dla jednym jest dobrym medium, dla innych "beznadziejnym człowiekiem".
odwiedzam Twojego bloga i co chwilę zapisuję kolejne ksiązki do przeczytania hehe, nie wiem kiedy ja to wszystko ogarnę ;))
OdpowiedzUsuńMnie ta książka również bardzo się podobała. Ma klimat ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno by mnie zainteresowała, ale obecnie nie mam czasu nawet na książki te, które są w moim domu. Masakra. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, ale chyba dopiero teraz poznałam ją bliżej. Mam nadzieję, że kiedyś ją przeczytam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńInteresująca recenzja, więc chyba się skuszę:))
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę powieść. Czytałam ją w lecie, gdy trwały straszne upały, ale tak mnie wciągnęła, że w ogóle o tym zapomniałam:)
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać tę książkę. Piękna recenzja:)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, ale jakoś mnie nie ciągnie do tej książki. Chociaż kto wie, może jak wpadnie mi w ręce to z ciekawością zajrzę:)
OdpowiedzUsuńTo raczej nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce dużo dobrego, więc jak wpadnie mi w ręce to chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, chociaż recenzja zachęcająca. ;)
OdpowiedzUsuńRecenzja fajna, ale książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńFajna recenzja a książka jak najbardziej godna uwagi :) Tym bardziej, że to propozycja rodzimej pisarki :)
OdpowiedzUsuńMam w planach :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobała, bo również od jakiegoś czasu chcę ją przeczytać i liczę na wiele :)
OdpowiedzUsuńCzytałam inną powieść tej autorki i mam zamiar przeczytać wszystkie. Na tę też przyjdzie czas ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ją w ręce na Targach Książki w Katowicach. Odłożyłam na półkę i wybrałam coś innego. Teraz żałuję...
OdpowiedzUsuńOkładka wygląda niezbyt zachęcająco, ale treść- to zupełnie co innego, ma swój klimat i myślę, że jest bardzo kobieca
OdpowiedzUsuńA ja czuję się absolutnie zachęcona i przeczytam tę książkę bez dwóch zdań! :)
OdpowiedzUsuńoczywiście, że mam zarejestrowaną firmę:) nie sprzedawałabym tego tak jak teraz w przeciwnym wypadku;) a moja firma istnieje od 7 miesięcy:)
OdpowiedzUsuńGdyby tak doba miała dziesięć godzin więcej, to być może bym się skusiła. A tak... inne książki czekają w kolejce. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Klaudyna
Dopiero co odłożyłam ją na półkę - bardzo mi się podobała, przede wszystkim ze względu na smakowity język autorki i klimatyczne opisy polskiej wsi :) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńznam ową autorkę i bardzo chętnie sięgnę po tą książkę słyszałam już o niej wiele dobrego pozdrawiam Anna
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki i mam niesamowitą ochotę w końcu po nią sięgnąć, a Twoja opinia jest tylko potwierdzeniem tego, że powinnam! :)
OdpowiedzUsuń