„Katarzyna Zyskowska – Ignaciak (ur. 1979) – absolwentka dziennikarstwa i marketingu. We wczesnej młodości z równym zapałem grała na pianinie, nagrywała piosenki dla dzieci, tańczyła malowała i pisała. Po latach pozostała wierna ostatniej z tych pasji.
Oprócz Upalnego lata Kaliny i Upalnego lata Marianny jest autorką: Niebieskich migdałów, Przebudzenia i Ucieczki znad rozlewiska.Poza pisaniem książek uwielbia żeglować, chodzić z plecakiem po górach, nocami dyskutować z przyjaciółmi przy winie o religii i polityce, objadać się orzeszkami w czekoladzie, siedząc w kinie, i urządzać rowerowe pikniki w warszawskich parkach. A w listopadowe wieczory odkrywać zapomniane, rodzinne historie” [okładka]
Mając przed oczami najnowszą
książkę Katarzyny Zyskowskiej – Ignaciak, warto zwrócić uwagę na to jak książka
jest wydana. Okładka choć subtelna i prosta jest wymowna i dopracowana. Egzemplarz
jest w twardej oprawie, a tym samym jest szyty i nie ma mowy o wypadających
stronach, czcionka jest przejrzysta i nie męczy wzroku.
Po przeczytaniu Upalnego lata
Marianny wiedziałam, że na pewno sięgnę po Upalne lato Kaliny. Jestem
przekonana, że każdy, kto poznał Mariannę, oczekiwał na Kalinę, ale chyba nikt
nie spodziewał się, że zostaniemy przeniesieni sprzed wojny do lat
sześćdziesiątych. Dla mnie było to niezwykłe zaskoczenie, ale trzeba przyznać,
że to świetny pomysł. Czytelnik ma obraz przed i po wojnie. Tym razem poznajemy
Kalinę – córkę Marianny. Na szczęście, książka nie jest oderwana od poprzedniej
części, ze wspomnień różnych osób poznajemy losy Marianny i jej rodziny, Krysi
czy Zygmunta. Aczkolwiek, tak jak podaje informacja na okładce, obie książki są
odrębnymi historiami, chociaż się ze sobą wiążą. Znając Upalne lato Marianny
bardziej przeżywałam historię Marie. Czytelnik dowie się jak straszne blizny
pozostawiła wojna w duszy i ciele niegdyś wesołej i uroczej Marianny.
„Zdrowych, zdolnych do pracy po kilku dniach wywożono w głąb Niemiec. Mariannę paradoksalnie ocaliła rana szyi, która w tych okropnych warunkach nie miała szansy się zagoić i po prostu zaczęła gnić” [1]
Jak tytuł wskazuje, akcja znów
rozgrywa się latem, tym razem autorka przenosi nas do Zakopanego. Kalina wraz z
dużo starszym mężem i przyjaciółmi wyjeżdża na wakacje w Tatry. Dziewczyna chce
przeżyć te wakacje w spokoju, z świadomością tego, że może mieć wakacje, choć
tak naprawdę ich nie lubi, bo kojarzą jej się z domem, mimo że właśnie tam jest
jej córeczka.
Początkowo czytelnik będzie się
zastanawiał dlaczego Kalina jest taka... dziwna, taka inna niż wszyscy,
bezbarwna, wyprana z emocji, niektórzy pewnie będą odczuwali w stosunku do niej
antypatię. Początkowo ciężko będzie zrozumieć postępowanie młodej kobiety.
Upalne lato Kaliny poza wątkami
związanymi z wojną, porusza temat rodziny, rodziny niegdyś szczęśliwej,
zamożnej, która powoli traciła wszystko. Zaburzone zostają relacje rodzinne,
wiele spraw zostaje niewyjaśnionych, przemilczanych, odłożonych. Pani Zyskowska
– Ignaciak przedstawia czytelnikowi wyniki trudnych wyborów, wyborów
podyktowanych nieoczekiwanymi zdarzeniami, wyborów tragicznych w skutkach...
„- Ale przecież nie jesteś szczęśliwa z Jerzym, on jest taki... bezbarwny, beznamiętny, nudny po prostu. Nie zaprzeczaj. Naprawdę uważasz, że fakt posiadania wspólnego dziecka każe ci trwać w tym dziwnym układzie?
- A mam inne wyjście?- Zawsze jest jakieś wyjście. Musisz tylko dać sobie szansę” [2]
Czy relacje rodzinne mogą być powtarzalne?
Czy dom rodzinny może być ostoją czy przekleństwem? Czy wybór partnera
życiowego może poza miłością mieć inną podstawę? Czy można sprzeciwić się
losowi? Czy wreszcie można tęsknić do nieznanego?
Czytając książkę, śmiało mogę
stwierdzić, że autorka świetnie się przygotowała do jej napisania. Przytacza
fakty historyczne, dzięki czemu można lepiej zrozumieć nastroje panujące w ówczesnej
Polsce. Ponadto Pani Kasia barwnie i sprawnie operuje nazwami szczytów i miejsc
będących ozdobą Tatr. Dodatkowo pisarka posługuje się niezwykle ładną wręcz
zachwycającą polszczyzną.
Książka jest dosyć smutna,
porusza trudne tematy, ale dostarcza również wielu wzruszeń, rozjaśnia umysł,
zmusza do przemyśleń. Upalne lato Kaliny, to niezwykła i poruszająca historia.
Czytelnik mimowolnie zżywa się z bohaterami i chce więcej.
Książkę polecam z całego serca. Jestem
pewna, że przez jej nieprzeciętność zyska wielu wielbicieli, a Pani Kasi
dziękuję za wyborną literaturę.
Ocena: 6/6
[1] Katarzyna Zyskowska –
Ignaciak – Upalne lato Kaliny, Wydawnictwo MG, str. 178
[2] j/w., str. 263
Tej autorki czytałam jedynie ,,Przebudzenie'', które bardzo mi się podobało, dlatego teraz entuzjastycznie podchodzę do twórczości pani Kasi i chętnie poznam „Upalne lato Kaliny”.
OdpowiedzUsuńMariannę kocham, Kalina czeka na swoją kolej. Mam nadzieję, że po tak pozytywnej recenzji się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńNie znam pisarki, ale tyle pochlebnych opinii czytam, że chyba w końcu się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, książka pochłania bez reszty. ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mam na nią ochotę :-)
OdpowiedzUsuń"Upalne lato Marianny" skradło moje serce, dlatego pragnę jak najszybciej sięgnąć po "Upalne lato Kaliny", które zapowiada się równie dobrze. :)
OdpowiedzUsuńTa obecność Tatr w książce zachęca mnie najbardziej. Nie mogę mieć Tatr na żywo, to przynajmniej bym sobie o nich poczytała :-)
OdpowiedzUsuńNiestety, najpierw chciałabym przeczytać "Upalne lato Marianny".
Słyszałam o niej i może kiedyś sama po nią sięgnę? Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńpomimo pozytywnej oceny i noty obecnie z niej zrezygnuje - teraz mam mało czasu na czytanie i wybieram coś bardziej w moich klimatach :)
OdpowiedzUsuńraczej nie czuje aby ta książka do mnie pasowała :)
OdpowiedzUsuńJa mam przed sobą pierw "Upalnego lata Marianny", a potem zabieram się za tę powieść. Czuję, że się nie zawiodę ;D
OdpowiedzUsuń